Po wpisaniu w Google hasła „rzucić korpo” dostajemy w odpowiedzi blisko sto tysięcy wyników. Być może z czasem ten wpis również znajdzie się wśród nich. Lecz jeżeli myślisz, że za chwilę przeczytasz kolejną historię z cyklu „rzucił korpo, wyjechał paść owce w Bieszczady i odnalazł szczęście”, to niestety jesteś w błędzie.
W momencie pisania tego postu w istocie jestem w okresie wypowiedzenia umowy o pracę w jednej z wielkich, globalnych korporacji. Stan ten nie jest związany z sukcesem mojego bloga i wielkim hajsem płynącym z okazjonalnie świadczonych usług druku 3D. Zwyczajnie – czas na zmianę. A więc zmieniam – na inną wielką, globalną korporację.
Ale dlaczego w ogóle piszę o tym na blogu o druku 3D? Ponieważ w mojej prawie eks-korporacji spotkałem kilka osób, które bardzo wpłynęły na moje życie. Jedną z nich postanowiłem wyróżnić przygotowując dla niej specjalną nagrodę. Nagrodę tę zachciało mi się zaprojektować i wykonać samodzielnie.
W czasie minionych ładnych paru lat pracy w korporacji, najczęściej używanym programem był oczywiście Microsoft Excel. Muszę powiedzieć, że mam do tego programu „smykałkę”, ale zawsze czułem, że nie wykorzystuję go w wystarczający sposób. Zmiana nastąpiła około 5 lat temu, gdy pewnym zbiegiem okoliczności „kazano” mi zostać menedżerem i zatrudnić pierwszego w moim życiu pracownika. Grzegorz pokazał mi MS Office z zupełnie nowej, nieznanej dla mnie strony. Jestem przekonany, że to, czego od niego się nauczyłem, będzie procentowało już zawsze. Jakiejkolwiek pracy się podejmę. To dla niego i za to właśnie nagroda, o której już za chwilę.
Mała uwaga: gdy mówię o znajomości Excela, to nie chodzi mi o wyszukaj.pionowo. Vlookup to pikuś. Mówię o funkcjach tablicowych, generowaniu 15 raportów w 2 minuty, automatycznym aktualizowaniu prezentacji PowerPoint w oparciu o pliki Excelowe, a w końcu o wysyłaniu 50 spersonalizowanych maili, każdy z inną treścią i załącznikiem, w ciągu 3 minut – na bazie tabelki z adresatami umieszczonej w zakładce pliku Excel, gdzie zawartość pobierana jest z bazy Accessowej. Takie rzeczy pokazał mi Grzegorz. Takie rzeczy próbowałem i będę próbował przekazywać dalej, bo uważam, że naprawdę warto. Dzięki Grześkowi znalazłem się w ścisłym gronie 1/20 użytkowników MS Office, którzy umieją coś więcej niż ctrl + c i następujące po nim ctrl + v.
Jak widzicie jednej rzeczy, której wciąż nie ogarniam to zwięzłość wypowiedzi. Tak więc, mówiąc w języku korpoludków – to cut long story short – Excel już zawsze będzie się kojarzył dla mnie z Grześkiem, a Grzesiek z Excelem. Naturalnie więc wymyśloną przeze mnie nagrodą dla Grześka jest trójwymiarowa interpretacja ikonki Excela z dodatkowym wypukłym napisem VBA.
Statuetka jest niewielka, żeby można było ją łatwo schować. Jest też lekka, bo przecież drukuję z ABS, czyli plastiku. Jest również niewykończona. Zazwyczaj wydruki 3D szlifuje się lub wygładza chemicznie, aby pięknie wyglądały. Często czas potrzebny na wykończenie wydruku jest większy niż czas samego druku. Ja natomiast lubię niewykończony charakter wydruków prosto z maszyny, więc jedyne co zrobiłem ze statuetką dla Grześka, to sklejenie jej w całość. Ponad to, co powyżej (a może przede wszystkim) statuetka jest jedyna w swoim rodzaju. Nie zamierzam drukować większej ilości sztuk, tudzież udostępniać gdziekolwiek lub komukolwiek jej projektu.
Spieszę wyjaśnić, że moja eks-korporacja wymyśliła ideę współdzielonych biurek, wszystko co osobiste należy na koniec dnia pochować do szafek. Czytałem ostatnio, że rząd Stanów Zjednoczonych wydał miliony dolarów na badanie efektywności różnych koncepcji wykorzystania przestrzeni biurowych, a wdrożona przez eks-korporację idea współdzielonych biurek okazała się w tym badaniu totalną klapą. Ale co ci amerykańscy naukowcy wiedzą, no nie?
Statuetka gotowa, ale łyso ją od tak bez opakowania wręczać. Wyobrażacie sobie? „Słuchaj Grześ, mam tu gdzieś w plecaku dla ciebie coś. Zaraz znajdę… musi gdzieś tu być pomiędzy jabłkiem, a kanapką”. Nie nie, to nie tak ma być. Dlatego postanowiłem przygotować również coś na wierzch.
Opakowanie, jak wiadomo, jeżeli ma coś w sobie pomieścić, musi być trójwymiarowe. Lecz drukowanie 3D obudowy na statuetkę to już byłaby lekka przesada. Pomyślałem o przygotowaniu pudełka kartonowego. Bryły z kartonu chyba każdy z nas robił to w szkole podstawowej (tak myślę). Część spotkała się pewnie z Małym Modelarzem. Już z całą pewnością większość z nas ma w domu zwykłą drukarkę atramentową, papier oraz klej i nożyczki. Poza myśleniem przestrzennym nic więcej nie potrzeba, aby zaprojektować i przygotować pudełko.
Pudełko narysowałem w programie do grafiki wektorowej o nazwie Inkscape (opensource of kors) na bazie schematu znalezionego w Google. Na mniejsze ścianki wrzuciłem dwa teksty, zrozumiałe prawdopodobnie tylko dla obdarowanego. Na froncie wylądowało logo mojego bloga. Z tyłu zaś znalazło się miejsce dla kodu QR będącego odnośnikiem do tego wpisu. Ciekawostka – pudełko miałem już gotowe, gdy wpis dopiero powstawał. W momencie przygotowywania pudełka, kod QR linkował więc do nieistniejącego wpisu. Trochę jak z jajkiem, kurą i odwiecznym pytaniem: „co było pierwsze?”. Niewątpliwie w korporacji, z której odchodzę pierwszy byłem ja, przed Grześkiem. Pierwszy z niej również odchodzę.
I na tym kończę tę historię, z nadzieją patrząc w przyszłość.
Grzesiu – dzięki, mam nadzieję, że się spotkamy!